środa, 26 czerwca 2013

Mój pierwszy wywiad dla Miasta Kobiet

   Na portalu Miasto Kobiet pojawił się mój pierwszy wywiad. Całość na stronie  http://www.miastokobiet.pl/wywiad-z-ewelina-kloda/
Zapraszam :-)

   Ze względu na wiek głównej bohaterki, Pani pierwsza powieść „Niezapominajki” zaliczona została do gatunku literatury młodzieżowej. Czy pisała ją Pani z myślą o młodzieży?
   Pisząc „Niezapominajki” nie myślałam o żadnej konkretnej grupie odbiorców. Koncentrowałam się raczej na historii, którą pragnęłam opowiedzieć. Moim zdaniem jednak „Niezapominajki” to książka nie tylko dla młodzieży. To powieść o przyjaźni i miłości, o problemach rodzinnych i trudnych życiowych wyborach. To są sprawy uniwersalne, dotykające każdego z nas. Być może młodszym czytelnikom łatwiej przyjdzie utożsamić się z bohaterami, ale jestem pewna, że dorośli czytelnicy także znajdą w „Niezapominajkach” coś dla siebie. Może dzięki tej historii lepiej zrozumieją młodsze pokolenie, a być może powspominają z nostalgią swoje młode lata.
   „W poszukiwaniu siebie” jest powieścią o dalszych losach bohaterów „Niezapominajek”. Czy od samego początku planowała Pani opisać ich historię w dwóch tomach?
   Nie. Przez długi czas pisząc „Niezapominajki” byłam przekonana, że historię tą zdołam zawrzeć w jednej powieści. Jednak pod koniec pracy nad nią w mojej głowie zaczęły pojawiać się dalsze sceny. Mimo że „Niezapominajki” same w sobie stanowią zamkniętą całość, to czułam, że to jeszcze nie koniec. Izabela, Majka i Arek stali mi się bardzo bliscy, nie chciałam się z nimi rozstawać. Poza tym wiedziałam, że nie mogę ich tak zostawić, muszę dopisać ich dalsze losy, bo oni są dopiero w połowie drogi ku odnalezieniu celów w życiu, ku zrozumieniu, co jest dla nich najważniejsze. Dlatego powstała druga powieść. Starałam się jednak, aby „W poszukiwaniu siebie” także stanowiło osobną całość, którą również mogliby przeczytać czytelnicy nie znający wcześniejszych losów bohaterów.
   „Niezapominajki” i "W poszukiwaniu siebie” zostały napisane w postaci pamiętnika Izabeli. Dlaczego zdecydowała się Pani akurat na taką formę?
   Bo taka forma pasowała najlepiej do historii, którą chciałam opowiedzieć. Z początku próbowałam innych typów narracji, ale wciąż czegoś mi brakowało. Dopiero, gdy zaczęłam opisywać losy Izabeli w formie pamiętnika coś „zaskoczyło” i praca nad powieścią ruszyła pełną parą. Mogłam dzięki temu skupić się na głównej bohaterce, na jej przeżyciach wewnętrznych, spojrzeć na świat poprzez pryzmat jej doświadczeń, uprzedzeń i przekonań. Pamiętnik sprawił, że lepiej ją poznałam i w efekcie zaczęła odkrywać przede mną swoje najskrytsze myśli. Dzięki temu powstała postać wielowymiarowa, która na łamach książki żyje własnym życiem. Nie bez znaczenia był także fakt, że sama przez wiele lat pisałam pamiętnik i nawykłam do takiej formy wyrażania myśli.
   Czy pisząc „Niezapominajki” i „W poszukiwaniu siebie” utożsamiała się Pani z główną bohaterką?
   Nie tylko się z nią utożsamiałam. Na czas pisania stawałam się Izabelą. Miałam wrażenie, jakby ta wrażliwa i zbuntowana dziewczyna przemawiała przeze mnie, opowiadała mi swoją historię, którą ja przelewałam na papier. Co nie znaczy, że zawsze zgadzałam się z jej wyborami! Osobiście wiele rzeczy na jej miejscu zrobiłabym inaczej i gdybym znalazła się w podobnych sytuacjach, moja reakcja z pewnością byłaby inna. Ale to była jej historia i nie miałam zamiaru nic zmieniać, na siłę przedstawiać bohaterkę w lepszym świetle. Myślę, że dzięki temu udało mi się stworzyć postać tętniącą życiem, którą można lubić lub nie, zgadzać się z nią lub nie, ale nie można pozostać wobec niej obojętnym. Izabela popełnia błędy, bywa lekkomyślna i nieprzewidywalna. W swoim krótkim życiu musiała uporać się z wieloma trudnymi problemami, znaleźć rozwiązania dla nich metodą prób i błędów, bo w jej życiu brakowało autorytetów, ludzi, na których mogłaby się wzorować. Jej droga do zrozumienia własnych pragnień była wyboista i pełna potknięć.
   Czym jest dla Pani pisanie?
   Przede wszystkim potrzebą. Od dziecka miałam bardzo bujną wyobraźnię. Można powiedzieć, że prowadziłam podwójne życie. Spędzałam całe godziny we własnym świecie, wypełnionym muzyką, książkami, wierszami i wymyślanymi historiami. Zdarzało się, że siedziałam nad pamiętnikiem bądź opowiadaniem do późnych godzin nocnych, ponieważ musiałam „wypisać się” z myśli, które krążyły po mojej głowie. W przeciwnym razie nie byłam w stanie zasnąć. Piszę, ponieważ to kocham, ponieważ w ten sposób mogę wyrazić siebie.
   Podobnie jak Izabela, studiowała Pani pedagogikę resocjalizacyjną. Czy w jakimś stopniu ma to wpływ na Pani twórczość?
   Z pewnością tak. Studia pedagogiczne podsunęły mi wiele pomysłów. W moich powieściach i opowiadaniach w wielu miejscach to źródło inspiracji daje się wyczuć. Miały one także wpływ na przesłanie, które starałam się w swoich powieściach zawrzeć. Chciałam, aby historia Izabeli przypominała wszystkim, a zwłaszcza młodym ludziom, jak ważna jest samoakceptacja i wiara w siebie. By przypominała im o tym, że w życiu błędy są dopuszczalne, o ile wyciągamy z nich wnioski, że na swoje obecne problemy naprawdę kiedyś zdołają spojrzeć z odpowiednim dystansem, bo wszystko jeszcze przed nimi Że nie są wcale skazani na powielanie błędów swoich rodziców. A przede wszystkim o tym, że powinni marzyć i wierzyć mocno w to, że marzenia te mogą się spełni
   Czy ma Pani ulubionych autorów, książki bądź postacie literackie, które są Pani szczególnie bliskie?
   W młodości bardzo bliskie były mi książki Lucy Maud Montgomery. Dojrzewałam razem z jej bohaterkami, z których najbardziej polubiłam Emilkę. Czułam z nią duchowe pokrewieństwo. Książki, do których obecnie lubię od czasu do czasu powracać, to powieści Jane Austen. Jestem pełna podziwu dla jej stylu i sposobu, w jaki budowała charaktery postaci. Poza tym od dawna jestem także fanką Stephena Kinga. Podoba mi się jego przywiązanie do szczegółów i sposób prowadzenia akcji. Jest on dla mnie niedoścignionym wzorem.
   Jakie są Pani plany na przyszłość? Ma Pani pomysły na kolejne powieści?
   Mam kilka, nad jednym zaczęłam pracować. Jestem jednak świeżo upieczoną mamą. Opieka nad córeczką pochłania zdecydowaną większość mojego czasu i to ona jest teraz moim priorytetem. Ale chcę nadal pisać.
   Czy ma pani jakieś marzenia, nadzieje związane z pisaniem książek?
   Moje największe marzenie już się spełniło! Moje powieści zostały wydane i spotykają się z zainteresowaniem ze strony czytelników, z dobrymi opiniami i recenzjami. To dla mnie wiele znaczy i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. Marzę o tym, by któregoś dnia samym tylko pisaniem móc zarabiać na życie, by moja pasja stała się także moim zawodem. Jest mnóstwo rzeczy, o których chciałabym napisać, mnóstwo tematów, które chcę poruszyć. Mam nadzieję, że uda mi się wykorzystać pomysły, które od lat krążą po mojej głowie i czekają na swoją kolej.

piątek, 21 czerwca 2013

Moja książka rusza w świat :)

   Jakiś czas temu na Facebooku ruszyła akcja wędrujących książek. Zasady są proste: autor lub autorka udostępnia egzemplarz swojej powieści, który wędruje z rąk do rąk osób zainteresowanych przeczytaniem danej pozycji. Uczestnik akcji po przeczytaniu otrzymanej pocztą książki wysyła ją następnej osobie z listy oczekujących. W akcji może wziąć udział każdy, a warunków jest dosłownie kilka: dwa tygodnie na przeczytanie powieści, odesłanie książki w stanie nie gorszym od otrzymanego oraz podzielenie się wrażeniami z lektury w postaci opublikowanej w internecie opinii bądź recenzji (np. na blogu, na portalu książkowym lub na stronie internetowej dowolnej księgarni). Głównym celem akcji jest promowanie polskiej literatury.
   Tak więc idąc śladem innych polskich autorów i autorek, przedwczoraj wsadziłam do koperty egzemplarz "W poszukiwaniu siebie" i wysłałam go w świat z nadzieją, że książka dotrze do szerokiego grona odbiorców. Jeżeli ktoś z was jest zainteresowany akcją, to odsyłam do utworzonej niedawno na Facebooku grupy Czytamy Polskich Autorów. Jest to grupa otwarta dla wszystkich miłośników książek. Na chwilę obecną w akcji wędrujących książek bierze udział już ponad 30 pozycji wielu polskich autorów i autorek! Zapraszam :)

sobota, 15 czerwca 2013

Moimi oczami: Barcelona

 Barcelona... Miasto, o którym napisano już chyba wszystko. Powtarzać się nie lubię, więc po prostu posłużę się cytatem:
   "Zakochałam się w klimacie tego miasta, w przepięknych mozaikach w parku Guell, w opływowych kształtach budynków Gaudiego, w przepychu targowisk i stoiskach kwiatowych na La Rambli. Spacerowałam po wąskich średniowiecznych uliczkach, za każdym zakrętem odkrywając nowy uroczy zaułek, piękny kościół, pełen kolorowych pamiątek sklep lub też zaskakujące bogactwo elementów architektonicznych. Na każdym kroku, każdym zmysłem chłonęłam klimat Katalonii z całą mnogością jej barw, dźwięków i zapachów - zapach portu, świeżo przygotowanej paelli i zapach targowiska La Boqueria - mieszaniny przypraw, owoców, słodyczy i ryb. Mogłabym całe dnie spędzać na podpatrywaniu ulicznych malarzy i na wysiadywaniu w knajpkach, gdzie objadałabym się lokalnymi oliwkami i piła sangrię z wypełnionych owocami dzbanków".
   Poniżej Barcelona w moim obiektywie.






















Cytat, którym się posłużyłam, pochodzi z mojej książki "W poszukiwaniu siebie" :)

środa, 12 czerwca 2013

Autor na wyciągnięcie ręki

   Kiedy byłam nastolatką, autorzy i autorki wielu czytanych przeze mnie książek pozostawali dla mnie jedynie imieniem i nazwiskiem, osobami bez twarzy (o ile takowa nie pojawiła się na okładce). Do głowy mi nie przychodziło, że mogłabym wejść z nimi w bezpośredni kontakt, zadać nurtujące mnie pytanie czy też podzielić się swoimi wrażeniami z lektury. Jakże dzisiejsza sytuacja różni się od tej sprzed lat! A wszystko dzięki potężnemu narzędziu komunikacji, jakim stał się internet.
   Dzisiaj wielu pisarzy i pisarek ma swoje strony internetowe, prowadzi blogi, posiada profile na serwisach społecznościowych. Wszystko to w celu promowania swojej twórczości i ułatwienia kontaktu z czytelnikami, którzy dzięki temu mają możliwość, by odszukać informacje na temat ulubionego autora, napisać do niego lub też dowiedzieć się, gdzie i kiedy organizowane są spotkania autorskie. Na Facebooku zakładane są strony i grupy, które zrzeszają czytelników oraz autorów, ułatwiają wzajemną wymianę opinii i informacji, inicjują dyskusje na rozmaite tematy związane z czytelnictwem. Tego typu inicjatywy pozwalają także na zapoznanie się z szeroką ofertą naszych rodzimych twórców.
   Miło jest się przekonać, że autorzy są takimi samymi zwyczajnymi ludźmi, jak my. Kochają książki, lubią dyskutować, mają swoje zdanie na wiele tematów. Udzielają się na portalach książkowych, gdzie nie tylko piszą recenzje, ale także je czytają. Bo większości z nich zależy na kontakcie z czytelnikami, liczą się z ich zdaniem, chętnie zapoznają się z opiniami na temat swojej twórczości, a także z krytyką, o ile jest konstruktywna. Kontakt z ludźmi, których książki czytamy, nigdy nie był łatwiejszy i do tego pragnę w tym miejscu wszystkich serdecznie zachęcić!

sobota, 8 czerwca 2013

To mnie zachwyca: Poezja na płótnie

   To była miłość od pierwszego wejrzenia. Co prawda z reguły tego wyrażenia używa się w odniesieniu do ludzi, ale naprawdę nie wiem, jak inaczej to nazwać. Zdarza się bowiem, że pierwsze spojrzenie, pierwszy kontakt z czymś wzbudza w nas plątaninę najrozmaitszych emocji, z których szybko wyłania się przyćmiewający pozostałe zachwyt w swej najczystszej postaci. Taki, który sprawia, że dosłownie zamieramy z bijącym sercem, gęsią skórką na rękach i wzrokiem wlepionym w obiekt lub pejzaż. Dokładnie to stało się ze mną, gdy jakieś trzy lata temu po raz pierwszy zetknęłam się z twórczością Leonida Afremova. Zaatakowana mnogością żywych barw, z zachwytu najzwyczajniej w świecie nie byłam w stanie się poruszyć. Właśnie dlatego muszę, po prostu MUSZĘ o tym artyście wspomnieć.
   Leonid Afremov to urodzony na Białorusi współczesny malarz impresjonista, którego unikalna technika i styl sprawiają, że jego dzieła rozpoznawalne są na całym świecie. Afremov znany jest z tego, że sam się promuje i sprzedaje swoje obrazy przez internet, minimalizując w ten sposób zaangażowanie pośredników i galerii.
   Głównymi tematami jego obrazów są pejzaże leśne i morskie, miasta, parki, kwiaty i ludzie. Jego dzieła olśniewają intensywnością kolorów, urzekającą tematyką i oryginalnością techniki wykonania. Naprawdę trudno wymazać je z pamięci. Z resztą, co tu dużo mówić, oceńcie sami.












   Powyższe zdjęcia to zaledwie garstka wybranych przeze mnie z ogromnej liczby zdjęć dostępnych w internecie. Zapraszam także na stronę artysty, gdzie można obejrzeć obrazy aktualnie wystawione na sprzedaż, a także dokonać ewentualnego zakupu :-)
   Grecki poeta Simonides napisał kiedyś, że "poezja to mówiące malarstwo, a malarstwo - milcząca poezja". Patrząc na obrazy Afremova trudno nie przyznać poecie racji.

środa, 5 czerwca 2013

Śnieżna kula, która wznieci lawinę

   Zdarza się, że nadchodzi znienacka niczym grom z jasnego nieba. A czasem, trafiając na podatny grunt, kiełkuje powoli i długo dojrzewa. Możemy czekać biernie aż nas odnajdzie, albo też w myślach samemu wybrać się na łowy z siatką na motyle w dłoni.
   Pomysł. Ten pierwszy i jakże ważny etap na drodze do powstania powieści. Z pomysłem jest podobnie jak ze śnieżną kulą, która w trakcie toczenia po śniegu stopniowo zwiększa swą objętość, niejednokrotnie zaskakując swym końcowym rozmiarem. Wokół pomysłu gromadzą się inne elementy: postacie, fabuła, dialogi. Nasz pomysł „obrasta” kolejnymi warstwami tworzonej przez nas powieści, aż w końcu ląduje na biurku w postaci gotowego wydruku.
   Niekiedy pomysł utożsamiany jest z natchnieniem, weną. Moim zdaniem, posługując się wspomnianą analogią, jeżeli pomysł to śnieżna kula, wena będzie tą siłą, dzięki której kula się toczy. Bez weny pomysł „stoi w miejscu”, nie rozwija się. Nasze pomysły mogą być naprawdę świetne, ale bez weny pozostaną na zawsze w sferze wyobraźni. Wena daje nam tego „kopa” by wziąć się do pracy, by rozwinąć skrzydła, by nasz pomysł zamienić w dobrą książkę.
   Gdzie szukać pomysłów? Wszędzie! W napotkanych ludziach, w wiadomościach, w muzyce, w książkach, w gazetach, w zasłyszanych rozmowach, w zwykłych wydarzeniach dnia codziennego. Pomysły wyrastają dookoła nas jak grzyby po deszczu, i tylko czekają, by je zerwać.
   Niekiedy zastanawiamy się, czy nasz pomysł jest wystarczająco oryginalny. Powiem tak: moim zdaniem trudno jest napisać książkę w oparciu o pomysł, który byłby całkowicie nowatorski i oryginalny. Pisać o czymś, o czym nie napisał jeszcze nikt lub zrobić to w sposób zupełnie nieszablonowy. To zadanie twórców wybitnych, prekursorów i geniuszy. Przeciętnemu pisarzowi pozostaje być otwartym na świat, na wydarzenia, na szeroko pojętą kulturę i czerpać z nich to, co intryguje, wzbudza emocje, kontrowersje lub po prostu jest ciekawe. Coś, o czym warto pisać i o czym chce się czytać.
   Od czasu do czasu na rynku pojawia się książka, która swą tematyką rozpoczyna w literaturze nowy trend. Powieść, która wznieca lawinę sobie podobnych powieści. Tak było w przypadku sagi „Zmierzch”, która dała początek modzie na paranormalny romans lub też trylogii E. L. James, dzięki której zalewają nas teraz książki z gatunku literatury erotycznej. Coraz częściej powieści innych autorów także stają się dla pisarzy źródłem pomysłów. Każdy pisarz ma własny styl i własną wizję, każdy może przedstawić stary pomysł w nowej kompozycji (kto wie, może nawet lepszej niż pierwowzór) i dopóki swoją książkę tworzy sam od podstaw, pomysły innych traktując jedynie jako drogowskazy, wszystko jest w porządku. Bo książka zbyt podobna treścią do innej książki to zwyczajny plagiat.
   Życie już nieraz dowiodło, że autorem takiej "śnieżnej kuli, która wznieci lawinę" może stać się każdy. Pod tym względem rynek wydawniczy jest zupełnie nieprzewidywalny. Dlatego warto notować swoje pomysły w jednym zeszycie. Zapisywać spostrzeżenia, pomysły na scenki, dialogi, wydarzenia. I to wszystkie bez wyjątku, bez względu na to, czy wydają się nam dobre czy złe. Bo tak naprawdę nie ma dobrych lub złych pomysłów. Są tylko te dobrze lub źle wykorzystane.