JESTEM NIEULECZALNĄ MARZYCIELKĄ
Z wykształcenia pedagog, z zamiłowania pisarka, jak sama o sobie mówi. Ma na swoim koncie udany zeszłoroczny debiut, zatytułowany „Niezapominajki” i jego kontynuację „W poszukiwaniu siebie”. Bohaterką obu tych powieści jest Izabela, młoda, zagubiona dziewczyna, która wkracza powoli w świat dorosłości i odpowiedzialności. Czy będzie popełniała błędy? Okaże się mądrą, a może naiwną dziewczyną?
Autorka na stałe mieszka za granicą. To w hrabstwie Norfolk zadomowiła się i tutaj jest szczęśliwa. Miłośniczka książek, fotografii, malarstwa. Uwielbia podróże. Prywatnie mama małej Izabeli. Znajduje też czas na prowadzenie bloga: http://niezapominajki13.blogspot.co.uk/
Ewelino, po przeczytaniu Twoich dwóch książek jestem niemalże pewna, że piszesz od dawna. Czy mam rację? Zdaje mi się, że kochasz to całym sercem, każda komórką swego ciała?
Tak, to prawda, piszę od dawna. I prawdą jest też, że kocham pisać całym sercem. Będąc jeszcze w szkole podstawowej zakochałam się w twórczości Lucy Maud Montgomery, szczególnie w powieści „Emilka ze Srebrnego Nowiu”. W Emilce odnalazłam swoją bratnią duszę i, podobnie jak ona, zapragnęłam zostać pisarką. To było moje największe dziecięce marzenie. Pierwsze przymiarki do napisania powieści rozpoczęłam mając mniej więcej dwanaście lat. Pamiętam, że najwięcej radości sprawiało mi powoływanie do życia bohaterów, nadawanie im imion, wymyślanie ich przygód i perypetii. Gorzej mi szło z samym pisaniem. Do tego potrzebne mi były lata praktyki, czytanie książek i uczenie się na własnych błędach. Musiało minąć kilkanaście lat, zanim uznałam, że napisałam coś dobrego i godnego uwagi.
Czy postać Izabeli od samego początku miała być właśnie taka, zagubiona, naiwna? Wydaje mi się, że Ty sama jesteś zupełnie inna, czy trudno było stworzyć, wykreować taką bohaterkę?
Jestem inna, to prawda, ale wydaje mi się, że to wynika z faktu, iż ja sama już dojrzałam i ten najtrudniejszy wiek mam za sobą. Wiem, kim jestem i do czego dążę. Izabela w „Niezapominajkach” jest dopiero na początku podróży w poszukiwaniu siebie i swoich pragnień. Musi zrozumieć wiele rzeczy, popełnić wiele błędów, zanim ostatecznie pojmie, czego właściwie oczekuje od życia. Stworzenie postaci Izabeli wbrew pozorom nie było wcale takie trudne. Być może dlatego, że zaczynając pisać tę powieść, sama miałam siedemnaście lat i wiele z przemyśleń i wątpliwości Izabeli towarzyszyło także i mi. Drugą część natomiast skończyłam mając lat niemal trzydzieści, więc siłą rzeczy bohaterowie dojrzewali razem ze mną. Myślę, że obie książki na tym zyskały. Poza tym z bohaterami literackimi bywa tak, że swoim postępowaniem nieraz zaskakują samego piszącego. Izabela zaskakiwała mnie, irytowała, ale pozwoliłam się prowadzić intuicji i nie ulepszałam jej na siłę. Taka była – naturalna, porywcza, czasami bezmyślna, i nie chciałam tego zmieniać.
Opisałaś i w pierwszym, i w drugim tomie wiele zdarzeń, ludzkich historii, nie ograniczyłaś się tylko i wyłącznie do opowiedzenia losów młodej bohaterki. Wątki poboczne wydają się być tak samo istotne, jak życie głównej bohaterki. Czy to wnikliwa obserwacja otaczającego Cię świata, czy całkowita fikcja literacka?
Myślę, że jedno i drugie. Wydarzenia i postacie w książce są w przeważającej większości fikcyjne, ale nigdy nie byłabym w stanie opisać ich tak dogłębnie, gdybym nie obserwowała świata wokół mnie. Pisząc książkę najbardziej zależało mi na tym, by sytuacje i postaci były tak prawdopodobne, jak to tylko możliwe. Dlatego też napisanie obu powieści zajęło mi tak wiele czasu. Starałam się przemyśleć każdy szczegół, każde zdarzenie pod kątem prawdopodobieństwa, nie chciałam, by cokolwiek zabrzmiało sztucznie. To czasochłonna i wyczerpująca praca, ale dzięki temu jestem w pełni zadowolona z efektów. Moje postacie żyją własnym życiem, a fabuła nie jest przesłodzona. Każdy wątek w powieści ma jakieś znaczenie, każda scena ma na celu coś przekazać. Myślę, że dzięki temu obie książki czyta się szybko. Opisane historie ciekawią, nie nużą. Oczywiście są w książce drobne elementy, sytuacje, historyjki z życia wzięte. Na przykład historie o duchach, które w pierwszej części opowiada Majka, zaczerpnęłam z rodzinnych opowieści. Podobnie, jak śmieszne sytuacje, o których opowiadają sobie Iza i Krzysiek. Na tym między innymi polega praca pisarza – na wynajdywaniu takich perełek, zabawnych sytuacji, ciekawych historii i czerpanie z nich natchnienia.
Którego swojego bohatera darzysz największą sympatią?
Hmm, to trudne pytanie, bo wszyscy bohaterowie, których stworzyłam, są mi bardzo bliscy. Kiedy spędza się z kimś tyle lat, praktycznie żyje się w jego świecie (jakkolwiek dziwnie to zabrzmi), to siłą rzeczy wytwarza się swoista więź. Taka więź pomiędzy pisarzem i stworzonymi przez niego postaciami jest naprawdę wyjątkowa. Lubię Boberową za jej prostolinijność i dobre serce, Majkę za wrażliwość i romantyczną duszę, Izabelę za jej zwariowane pomysły i zbuntowaną naturę, Arka za szczerość, odwagę i odpowiedzialność, Jerrego za życiową mądrość... Długo mogłabym tak wymieniać!
Czy w Twojej głowie są już pomysły na kolejne niebanalne postacie? Czy coś się „pisze”?
Ha! Chciałabym, aby samo się pisało! A tak na poważnie, to mam dużo pomysłów, które czekają na swoją kolej. Na chwilę obecną mam trzy zaczęte powieści, z czego dwie piszę praktycznie na przemian, kiedy znajdę wolną chwilkę. A że jako młoda mama czasu wolnego mam niewiele, to i praca nad nimi raczej się wlecze. Mam jednak nadzieję, że uda mi się je dokończyć.
Masz małą córeczkę, jaką jesteś mamą?
Kochającą, troskliwą, może czasami trochę nadopiekuńczą. Ufam temu, co podpowiada mi instynkt i staram się, aby moja córeczka miała radosne, beztroskie, pełne zabaw i śmiechu dzieciństwo. Pragnę wychować ją na mądrą i rozsądną dziewczynę.
Czy planujesz kiedyś napisać książeczkę dla dzieci? Myślę, że mógłby to być ciekawy projekt. Z Twoją wrażliwością!
Przyznaję, że taka myśl już kilka razy przemknęła mi przez głowę. Kto wie? Może kiedy moja córeczka trochę podrośnie, razem wpadniemy na jakiś dobry pomysł?
Uwielbiasz czytać, która powieść zapadła Ci w pamięć szczególnie? Jakich bohaterów preferuje Ewelina Kłoda? Jakiego typu książki?
Może zacznę od tego, jakich bohaterów nie lubię. Nie lubię postaci płytkich, sztucznych i nudnych. Moim zdaniem dobra postać to taka, która wzbudza w czytelniku emocje. Jeżeli ktoś po przeczytaniu mojej książki stwierdzi, że główna bohaterka irytowała go swoim postępowaniem na każdym kroku, to dla mnie będzie to znak, że stworzyłam postać żywą, bohatera, wobec którego czytelnik nie pozostaje obojętny. Lubię postacie wielowymiarowe, ludzkie, posiadające wady i zalety, jakieś swoje słabostki, niepoddające się jednoznacznym ocenom. Chyba dlatego tak bardzo pokochałam powieści Jane Austen. Akcja w nich raczej wartko się nie toczy, ale te postacie! Austen miała niezwykły dar do kreowania wyrazistych bohaterów. W pamięć szczególnie zapadła mi „Duma i uprzedzenie”, a w niej rewelacyjne postacie pana Collinsa i pani Bennet. Co do typu książek, to nie mam jakiś wyraźnie sprecyzowanych preferencji. Przeczytam i romans i horror, pod warunkiem, że książka mnie wciągnie, zainteresuje, zaintryguje, poruszy lub czegoś istotnego zdoła mnie nauczyć.
Powiedz coś na temat Twojej kolejnej pasji, czyli fotografii…
Fotografią interesuję się od dawna, praktycznie od czasu, gdy w ręce wpadł mi mój pierwszy aparat. Fascynuje mnie możliwość uchwycenia ulotnych chwil, momentów szczęścia, zachwytu, wzruszenia, całego ładunku emocji, które nam towarzyszą w chwili powstawania zdjęcia. Magia fotografii polega na tym, że uwieczniamy coś, co już nigdy się nie powtórzy. I na tym, że nawet po wielu latach trzymane w dłoni zdjęcie potrafi przywołać wszystko to, co czuliśmy w tamtym jedynym, niepowtarzalnym momencie naszego życia. Lubię patrzeć na świat poprzez pryzmat aparatu fotograficznego. Odnajdywanie wyjątkowych i szczególnych ujęć oraz sama obróbka zdjęć sprawiają mi wiele radości i satysfakcji.
W kilku słowach, do jakiego Twoim zdaniem czytelnika skierowane są Twoje powieści? Chyba niekoniecznie są to książki dla młodzieży?
Myślę, że w przypadku moich powieści wiek tak naprawdę nie ma znaczenia. Moje książki czytują zarówno nastolatki, jak i panie po osiemdziesiątce, i w obu przypadkach spotykam się z pozytywnymi opiniami. Młodszemu pokoleniu być może łatwiej przyjdzie utożsamiać się z głównymi bohaterami, ale starsze pokolenie dzięki moim książkom ma szansę odbyć nostalgiczną podróż do lat własnej młodości, powspominać dawne czasy, przypomnieć sobie dawne uczucia, emocje, nastoletnie rozterki i dylematy.
Czy tęsknisz za Beskidami? Opowiedz czytelnikom o Bielsku-Białej, z którego to miasta przecież pochodzisz…
Oczywiście, że tęsknię. Tęsknię za Polską, za rodziną, przyjaciółmi, za polskimi górami i za moim rodzinnym miastem. Tam się wychowałam, dorastałam. Są to miejsca, z którymi wiąże mnie wiele wspaniałych wspomnień. Bielsko-Biała to piękne miejsce, pełne urokliwych uliczek, ciekawych zabytków, zachwycającej architektury, nastrojowych kawiarenek... Za każdym razem, gdy je odwiedzam, ze zdumieniem obserwuję, jak zmienia się, rozrasta, pięknieje. Jest to miasto naprawdę warte tego, aby je odwiedzić, do czego wszystkich gorąco zachęcam!
Jaką porę roku lubisz najbardziej?
Każda pora roku ma w sobie coś, co lubię. Lubię wiosnę za cudowny zapach budzącej się do życia natury, lubię lato, bo od dziecka kojarzy mi się ze słońcem i błogą, wakacyjną beztroską, lubię jesień za piękne barwy drzew, a zimę za to, że w długie i mroźne wieczory czyni mój dom tak ciepłym i przytulnym.
O czym marzy Ewelina Kłoda?
Jako, że od dziecka jestem nieuleczalną marzycielką, marzę nieustannie i o wielu rzeczach. Marzę o szczęśliwym i spokojnym życiu dla siebie i moich najbliższych, o dalekich podróżach i o tym, by dalej pisać. Wierzę w to, że marzenia nadają sens naszemu życiu. I że są możliwe do spełnienia. Jestem tego żywym przykładem.
Bardzo dziękuję za rozmowę, cieszę się, że zgodziłaś się na ten wywiad.
Ja również dziękuję. To było bardzo miłe i ciekawe doświadczenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz