czwartek, 26 maja 2016

Matki i córki, czyli poznajcie bohaterki "Zapachu wspomnień"

   Od premiery "Zapachu wspomnień" wciąż jeszcze dzieli nas kilka tygodni, ale dzisiaj z okazji Dnia Matki (jako że "Zapach wspomnień" jest przede wszystkim powieścią o matkach i córkach właśnie) chciałabym przedstawić Wam główne bohaterki. Różni je niemal wszystko - styl bycia, przekonania, nawyki, podejście do życia, wady i zalety. Łączy jedno - poszukiwanie wewnętrznej siły, która pozwoli im stawić czoła rzeczywistości, czerpać naukę z porażek i nauczyć się żyć z bagażem wspomnień oraz trudnych doświadczeń. Zapewne niektóre z postaci wzbudzą w Was sympatię, niektóre niechęć. Być może poczujecie współczucie, zniesmaczenie, zrozumienie lub też kompletny jego brak... Jednym słowem - przygotujcie się na solidną dawkę emocji :)
   Poniżej każdą z bohaterek opisałam przy pomocy cytatu z książki. Pod cytatami mała niespodzianka - zdjęcia. Ot, taki mój pomysł, żeby przedstawić Wam te trzy matki oraz ich nastoletnie córki nie tylko za pomocą słów, ale także obrazów. Przedmioty na zdjęciach nie tylko wiążą się z daną bohaterką, ale także do pewnego stopnia oddają jej osobowość. W jaki sposób? O tym, mam nadzieję, przekonacie się już niedługo podczas lektury :)
   Życzę miłego czytania, a na koniec wszystkim mamom składam najserdeczniejsze życzenia z okazji ich święta!

Basia Stankiewicz

"Było wiele rzeczy, które lubiła robić jako młoda dziewczyna (...) ale tak naprawdę nie pamiętała, by z którąkolwiek z nich wiązała jakieś marzenia bądź nadzieje. Zawsze była osobą bardzo praktyczną i mało wymagającą (...) twardo stąpała po ziemi i ograniczała się w swych planach do tego, co pozostawało w zasięgu jej możliwości. Co więcej, łatwo było ją zadowolić i nie wymagała od życia zbyt wiele — ot, własnego kąta, rodziny i trochę spokoju (...) Od tak dawna skupiała się na Szymonie i dzieciach, że ich marzenia i ambicje stały się jej własnymi. Starając się być wzorową żoną i matką zagubiła gdzieś po drodze samą siebie".


Grażyna Ciszewska

"Była bardzo obowiązkową osobą i lubiła mieć wszystko zrobione na czas, uporządkowane i odhaczone. Pulpit jej komputera usłany był folderami, zawsze dokładnie opisanymi i ułożonymi w porządku alfabetycznym. Każdy plik i dokument miał właściwą nazwę i był zapisany w odpowiednim katalogu tak, że szukanie czegokolwiek zajmowało Grażynie z reguły nie więcej niż minutę. Dziennikarstwo było jej największą życiową pasją (...) Pracodawcy chwalili Grażynę za spostrzegawczość, pracowitość, rzetelność i dobre podejście do ludzi. Mimo to już jakiś czas temu doszła do wniosku, że w tym zawodzie nigdy nie osiągnie oszałamiającego sukcesu. Pracowała ciężko i wywiązywała się ze swoich zadań bardzo sumiennie, ale brakowało jej siły przebicia i charyzmatycznej osobowości. Nie szukała sławy i poklasku, nie lubowała się w tematach drażliwych i kontrowersyjnych, nie była także urodzoną pracoholiczką gotową poświęcić życie rodzinne dla kariery. Trzeźwo oceniała swoje możliwości i wytyczała sobie granice, bez żalu odgrywając w dziennikarskim świecie drugoplanową rolę".


Małgorzata Żak

"Rozpoczynając swoją prawniczą karierę, Gosia doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że nieraz będzie musiała dokonywać wyborów pomiędzy pracą a życiem prywatnym, lecz okazało się, że przychodziło jej to zaskakująco łatwo. Często dawała swojej rodzinie odczuć, jak ważna jest dla niej praca i jak wiele jest gotowa poświęcić dla realizacji swoich ambicji. Przedstawienia szkolne, na które się spóźniała, wywiadówki, na których nie pojawiała się wcale, rodzinne wycieczki, które przekładała. Jej życiowe priorytety były jasno określone. Stawiała karierę na pierwszym miejscu i nie uważała, aby to czyniło z niej złą matkę".


Patrycja Stankiewicz

"Starała się skupić na (...) przemówieniu, lecz paląca skóra twarzy skutecznie odwracała jej uwagę. Dziewczyna dotknęła policzka. Jej skłonność do rumienienia się była już legendarna. Ela czasami specjalnie droczyła się z przyjaciółką lub opowiadała jej sprośne historie tylko po to, by obserwować, jak twarz koleżanki oblewa się czerwienią.
— Do tej pory myślałam, że takie cuda dzieją się tylko w kreskówkach — zażartowała kiedyś. I choć zapewne Ela zapomniała o tych słowach, ledwie je wypowiedziała, Patrycja zapamiętała je bardzo dobrze. „Tym właśnie jestem — wynaturzeniem godnym kreskówki” — pomyślała".


Alicja Ciszewska

"Alicja od dziecka we wszystkim, co ją spotykało, doszukiwała się głębszego znaczenia (...) Wierzyła mocno, że nie ma czegoś takiego jak przypadek. Przypadek czyniłby ze wszystkich strasznych rzeczy, wszystkich nieszczęść, całego ludzkiego cierpienia bezsensowną zabawę w rachunek prawdopodobieństwa, a to była okropna myśl. Wolała sobie wyobrażać, że świat jest areną, na której realizuje się boski plan, i że największe nawet zło istniało jedynie dla zachowania niezbędnej równowagi. Wiara w przeznaczenie pozwoliła jej przetrwać wiele trudnych chwil. Dzięki niej nie szukała na siłę wyjaśnień, odpowiedzi na pytania, na które tak naprawdę nie można było odpowiedzieć. Wystarczyło powtarzać sobie, że to wszystko ma sens, że tak widocznie musiało być. To był dla niej jedyny sprawdzony sposób na to, by pogodzić się z niesprawiedliwością i zaakceptować nieodwracalne zmiany".


Ela Żak 

 "Najwięcej chyba jednak mogłaby opowiedzieć o tym przejmującym uczuciu wyobcowania, które coraz częściej ją ogarniało. Gdyby tylko udało się jej znaleźć odpowiednie słowa… Bo jak niby miała wytłumaczyć babci tę przejmującą pustkę, którą w sobie czuła? Jak miała się przyznać do lęku, który jej nie opuszczał, skoro sama nie bardzo rozumiała, skąd się brał? Bała się i ukrywała ten niepokój pod maską złości i arogancji. Każda próba zrozumienia własnych zachowań kończyła się niepowodzeniem, spychaniem lęków i niepewności jeszcze głębiej, z nadzieją, że w końcu pozwolą o sobie zapomnieć. Jak miała jej powiedzieć, że nie wytrzymuje już sama ze sobą?".



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz